Strona główna

#LimGoHome, pierwszy planowany protest

Patryk Kowalski | 15.08.2020; 10:26

Platforme Salvem Nostre Valencia przeciwko Meriton Holdings

Kibice mają już dość! „To już przekracza granicę rozsądku. Jesteśmy pośmiewiskiem dla całej Europy” – tak skomentował to Miguel, jeden z kibiców którego spotkałem na placu Valencia CF przy stadionie Mestalla. Przed Wami skrót ze środowego popołudnia.

Miało być głośno o tym spotkaniu, i było! Ale zacznijmy od początku; na placu Valencia Club de Fútbol (przy pomniku kibiców Valencii) ludzie zaczęli się zbierać około godziny 18:45. Przybywali w klubowych barwach, koszulkach i szalikach, nie brakowało również transparentów wyrażających niezadowolenie. Przed rozpoczęciem całego spotkania, organizatorzy prosili o przestrzeganie zasad bezpieczeństwa w związku z koronawirusem, takich jak odpowiednie założenie maseczki czy półtora metrowy dystans między kibicami. Im bliżej było do rozpoczęcia manifestacji, tym głośniej i tłoczniej na ulicy. Kibice śpiewali znane nam przyśpiewki, jak Som la força del Valencia, Pasa tiempo pasa la gente czy Poco a poco me enamoré de ti. Z tych mniej tradycyjnych, były też te obraźliwe w kierunku włodarzy klubu – Anil, canalla, fuera del Mestalla (Anil, łajdaku, wypad z Mestalla); Peter, vete ya (Peter, odejdź już) lub skargi na brak poparcia samego stowarzyszenia kibicowskiego Valencii. Nie zapomniano o Danim Parejo, Coquelinie, a nawet o Marcelino, dziękując im za cały wkład w sukcesy klubu.

Wiele transparentów zostało wywieszonych na pomniku kibicowskim jak i na samej bramie Estadio Mestalla. Słynne powiedzenie ze zwycięskiego finału Pucharu Króla – „Marzcie, bo nie mamy dachu”, „Wasze brudne dłonie z dala od VCF”, „FCK LIM”, „Game Over #MeritonGoHome” to tylko niektóre hasła z szyldów, które można było zobaczyć.

Przed rozpoczęciem porozmawiałem z kilkoma kibicami VCF – z Danim i Miguelem. Oczywiście obydwaj są niezadowoleni z działalności Meriton Holdings w klubie. Wspominają o braku dotrzymania obietnic przez Petera Lima, braku stadionu i nawet są za tym, aby tutejszy rząd postąpił ostro z klubem w sprawie terenów Mestalli i aby ratusz utrzymał termin rozbiórki stadionu. Miałoby to oznaczać, że jeżeli Nou Mestalla nie będzie gotowa, VCF będzie musiała szukać alternatywnego terenu (jak np. Levante, które kończyło sezon w La Nucia). Sami nie wiedzą, co dalej będzie z klubem, któremu kibicują od dziecka; nie wiedzą, jacy piłkarze odejdą, jacy przyjdą, jednak potwierdzają, że na pewno nie zostawią „ICH klubu”.

Samo spotkanie rozpoczęło się o godzinie 20:00 wraz ze specjalną minutą ciszy, przy której towarzyszyło nam nagranie zespołu Tardor València – És això el que ens fa grans (tłumaczone z języka walenckiego – To właśnie czyni nas wielkimi). Następnie organizatorzy manifestacji prosili o pozostawienie świec przy monumencie kibiców Valencii, przy zachowaniu standardów bezpieczeństwa w związku z COVID-19. Nieustanne śpiewy kibiców, które mogliście śledzić na Twitterze, towarzyszyły całemu protestowi bez przerwy. Po zapaleniu wszystkich świec (symbolizujących, że dopóki światło płonie, dopóty trwać będzie wiara i toczyć się będzie walka fanów o klub), kibice przenieśli się o 50 metrów i skierowali swoje protesty w stronę bramy VIP Estadio Mestalla. Tam dalej skandowali przyśpiewki przeciwko Meriton, Peterowi Limowi y Anilowi Murthyemu.

Kategoria: Felietony | Źródło: własne | fot. własne