Strona główna

Valencia obserwuje Luisa Suáreza

Mateusz Piniarski | 22.04.2020; 20:22

Cesár poszukuje wzmocnień w ataku

Klub w letnim okienku transferowym planuje kupić młodego, perspektywicznego napastnika. Jednym z nich jest wypożyczony z Watfordu Kolumbijczyk.

Valencia przeczesuje rynek w poszukiwaniu napastników. Celem numer jeden wciąż jest snajper Espanyolu, Raúl de Tomás. Jednak w razie niepowodzenia transferu, klub szuka alternatyw. Mówi się między innymi o Cristhianie Stuanim, który w barwach Girony zdobył 23 bramki w sezonie 2019/2020. Kolejnym zawodnikiem obserwowanym przez Césara jest Luis Suárez. Oczywiście nie chodzi tu o słynnego zawodnika Barcelony, lecz o 22-letniego piłkarza Realu Saragossa.

Według El Periódico de Aragón, „Nietoperze” nie są jedynym klubem zainteresowanym młodym Kolumbijczykiem. Napastnik znajduje się w notesach skautów takich klubów jak Atlético Madryt, Betis Sevilla, Getafe, a także zespołów zagranicznych, m.in. Lazio Rzym i Napoli. Dotychczas Valencia nie złożyła oficjalnej oferty, aczkolwiek poinformowała zawodnika o swoim zainteresowaniu i przygotowała go na możliwe pogłoski.

Luis Suárez jest związany z Watfordem umową trwającą do 30 czerwca 2022 r. Dla angielskiego klubu jest to ostatnie okienko, by przedłużyć z nim kontrakt lub spieniężyć go do innego zespołu. „Szerszenie” walczą o utrzymanie w Premier League. Zainteresowane piłkarzem zespoły zdają sobie sprawę, że spadek ułatwi negocjacje z klubem, podobnie jak w przypadku Raúla de Tomása i Espanyolu. Kolumbijczyk nie wyklucza pozostania w Saragossie, jednak włodarze klubu są świadomi, że najprawdopodobniej nie sprostają oczekiwaniom finansowym Watfordu. Młody zawodnik prezentował dobrą formę w barwach Muños, strzelając 17 goli w 30 meczach.

Inwestycja wydaje się bardzo obiecująca zarówno dla zawodnika, jak i zespołu w którym będzie grać. Suárez może wystąpić na Igrzyskach Olimpijskich w 2021 roku w Tokio, jeśli przyjmie ofertę gry w reprezentacji Hiszpanii.

Kategoria: Spekulacje Transferowe | Źródło: Super Deporte | fot. Super Deporte