Strona główna

Valencia vs. Granada — zapowiedź

Michał Kosim | Krystian Porębski | 09.11.2019; 13:05

Utrzymać się na fali

W meczu o utrzymanie szans na awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów Valencia stanęła na wysokości zadania, pokonując Lille na Mestalla aż 4:1 i zrównując się tym samym punktowo z Ajaxem i Chelsea. Teraz pora na poprawę sytuacji w lidze, choć zadanie nie będzie proste – Los Ches podejmą dziś Granadę, która jest absolutną rewelacją tego sezonu w LaLiga. Myśli graczy Blanquinegros od piłki ponownie odciągają zawirowania pozaboiskowe w klubie.

Mowa o rozwiązaniu umowy z Mateu Alemanym, dotychczasowym dyrektorem generalnym klubu. Szczegóły spotkania Mateu z Peterem Limem przeczytacie tutaj, ja natomiast pozwolę sobie skomentować sprawę. A dokładniej mówiąc: zachowanie większościowego udziałowca, który nie był nawet zainteresowany wysłuchaniem ostatniego raportu Alemany’ego. W nim CEO Valencii nakreślił problemy powstałe w ciągu najbliższych miesięcy, uważając, że Anil Murthy i Kim Koh nie informują Singapurczyka o bieżących wydarzeniach w odpowiedni sposób. Czemu Lim nie chciał nawet słuchać opinii dyrektora generalnego? Czy w takim razie Alemany musiał lecieć do Singapuru, uzgadniając przecież wszystko z klubem niecałe dwa tygodnie wcześniej? Jeśli było to wyłącznie gestem ze strony większościowego udziałowca, czy nie należałoby uszanować czasu CEO, który ten raport musiał przecież sporządzić, pomijając wielogodzinny lot? Mi nasuwają się dwa wnioski. Oba są dość przykre, ale przede wszystkim – bardzo niepokojące.

Pierwszy: Peter Lim ma bezgraniczne zaufanie do swoich ludzi i nie jest zainteresowany wysłuchaniem żadnej opinii, nawet takiej, która byłaby konstruktywną krytyką. Brak zaufania do Marcelino i Alemany’ego, spowodowany pozbyciem się przez nich kilkunastu klientów Jorge Mendesa, miał być jednym z głównych powodów rozmontowania przez Lima całego pionu organizacyjno-sportowego. Właściciel uznał, że ktoś z zewnątrz zaczyna wprowadzać swoje porządki w klubie, być może mając w tym swój interes. Fakty są takie, że Peter Lim nie ma swoich ludzi, którzy znają się na piłce, na każdej posadzie kluczowej do poprawnego funkcjonowania dużego klubu. Jeśli ten projekt ma być poważny, Lim zawsze będzie zmuszony pójść na kompromis – nawet, jeśli trenerem będzie agent Jorge Mendesa, a dyrektorem generalnym i sportowym jego znajomi (na co się zresztą zanosi). Jeśli więc Peter Lim nie ufa nikomu spoza swojego kręgu, można się obawiać, że stabilizacja sportowa trwająca nie dwa, ale pięć czy dziesięć lat będzie niezwykle trudna do osiągnięcia. Lim uznał dwuletni projekt za taki, który nie idzie w dobrym kierunku, choć przeczyły temu wyniki sportowe. Bo to, co obserwujemy teraz, to nie tylko zmiana jednostek – to zmiana całej filozofii i powrót do schematu z pierwszych trzech lat Lima w klubie. Przede wszystkim zaufanie. Raz trafi się utalentowany Nuno, innym razem mniej utalentowany Neville. Ważne, że swój. To, co chciał powiedzieć mu Alemany, właściciel klubu mógł uznać za pomówienia i kłamstwa.

Druga możliwość, jaką widzę, jest równie martwiąca. Peter Lim nie chciał poznać tego raportu, bo skrajnie naraziłby się mediom i fanom na krytykę w momencie, gdy zakończył już swoje porządki, zespół zaczyna grać nieźle i można sprawić, że kibice o wszystkim zapomną. W końcu ostatecznie liczy się to, co na tablicy wyników. Poznając taki raport nie ma już wątpliwości: masz wiedzę o tym, co dzieje się na miejscu. Nie można już powiedzieć, że to ktoś, kto dziś w klubie jest, a jutro może go nie być, jest winien złej komunikacji i stąd wynikają wszelkie problemy. To jak przyznanie: dowiedziałem się co i kto jest problemem, ale mam to w...

To jednak tylko moje przemyślenia. Więcej dowiemy się we wtorek, na kiedy zaplanowana jest konferencja prasowa Mateu Alemany’ego. Po przylocie z Singapuru dyrektor generalny Valencii był pytany przez media o szereg rzeczy, jednak wielokrotnie powtórzył, że wszystkiego dowiemy się właśnie we wtorek. Mateu był zawsze CEO niezwykle transparentnym w swoich wypowiedziach, dlatego wyuczonych regułek i frazesów oraz mydlenia oczu raczej nie zaznamy.

Skupić się na grze

Takie wydarzenia zawsze wpływają na zawodników. Kluczowe będzie to, jak uda się ten wpływ zminimalizować. Okoliczności sportowe są znacznie bardziej sprzyjające: Valencia po raz pierwszy pod wodzą Alberta Celadesa wygrała dwa mecze z rzędu, utrzymała się przy życiu w Champions League i we wtorek wreszcie dała radość całemu Estadio Mestalla. Takie spotkania jak to ostatnie potrafią budować zespół na długie tygodnie, czego po zeszłorocznym spotkaniu w Copa del Rey z Getafe nie trzeba chyba przypominać.

Granada CF przegrała z kolei dwa ostatnie spotkania, z Getafe i Realem Sociedad. Przez moment podopieczni Diego Martíneza byli nawet liderem LaLiga, jednak zdaje się, że kwestią czasu jest spadek formy beniaminka. Zobaczymy, czy właśnie w takim momencie sezonu nie znajduje się obecnie Granada. Nawet jeśli tak się stanie, 20 punktów na koncie po 12 kolejkach to i tak fenomenalny wynik. Ekipa El Graná znajduje się mniej więcej w połowie drogi do utrzymania, co byłoby dla klubu wielkim sukcesem.

Jeśli spojrzymy na dzisiejszy mecz od strony historycznej, Granada nie ma powodów do optymizmu: w meczach na Estadio Mestalla dzisiejsi goście... nie wygrali ani razu. 26 zwycięstw „Nietoperzy” i cztery remisy przy bilansie bramkowym 79:15 zachęcają do pewnego postawienia u bukmachera na Los Ches, jednak jak słusznie zauważył poniżej Krystian – to kompletnie inny zespół niż ten z ostatniego pobytu Granady w LaLiga.

Z lotu Nietoperza

Na pytania odpowiedział Krystian Porębski.

Wreszcie możemy zacząć od pozytywów zamiast narzekań. Muszę przyznać, że po raz pierwszy od odejścia Marcelino emocjonowałem się spotkaniem Valencii. Skąd taka odmiana losów spotkania z Lille? Po godzinie gry niewiele wskazywało na zwycięstwo, a co dopiero na tak okazałe.

Co się odmieniło to chyba sami piłkarze tylko wiedzą. Nie możemy powiedzieć, że to wynik konsekwentnej gry, sposobu jaki obraliśmy od początku meczu. To raczej pokaz tego, że ta ekipa przy odpowiednich warunkach nadal jest w stanie robić duże rzeczy. Ale do regularnej gry na pewno nam jeszcze daleko.

Ferran śnił się zapewne nie raz Bradariciowi po wtorkowym spotkaniu. Wychowanek Los Ches długo był w cieniu Kangina, ale udowadnia, że jest graczem o zbliżonym potencjale. Czas na pierwszy skład?

Zdecydowanie. To jest fenomen, bo chłopak cały czas rozpatrywany jest w kategoriach gościa, który gra zbyt mało. Pamiętajmy, że mówimy o najmłodszym zawodniku VCF z 50 spotkaniami na koncie, o najmłodszym strzelcu Valencii w Lidze Mistrzów i pierwszym Hiszpanie po roczniku 2000, który strzelił w tych rozgrywkach. Ferran ma już 66 spotkań na koncie, ale tak, zasługuje już na miejsce w pierwszym składzie. Na ten moment nie mamy lepszego skrzydłowego. No i przede wszystkim mentalnie to piłkarz, który mimo młodego wieku bez problemu dźwiga presję gry na tym poziomie. Podobnie jak radzili sobie z tym od początku Gayà czy Soler, a wspomniany Kangin mimo ogromnego potencjału, ma jednak jeszcze trochę pracy nad tym aspektem.

W Valencii plaga kontuzji, dzięki czemu powołanie na mecz z Granadą otrzymał Vicente Esquerdo. Wiesz coś o nim? Powinien dostać szansę w sobotnim spotkaniu?

Kojarzę go z młodszych kategorii, ale przyznam się bez bicia, że bardziej kojarzę, że w ogóle grał, ale już o samym stylu czy umiejętnościach wypowiedzieć się nie mogę. To piłkarz środka pola, raczej dziesiątka. Regularnie gra w Mestallecie, ale to zdecydowanie nie jest oczywisty wybór. Bardziej spodziewałbym się Koby Koindrediego, który zapowiada się na strzał w dziesiątkę. Kto wie jednak, być może chłopak z cienia wskoczy do składu i już tam zostanie? Trzymam kciuki, ale takich historii o jednym czy dwóch powołaniach i odejściu w zapomnienie już mieliśmy, a przydarzało się to znacznie popularniejszym zawodnikom, jak choćby Portu.

Valencię już oficjalnie opuszcza Mateu Alemany. Jak podsumujesz jego dokonania na Mestalla?

W krótkiej wypowiedzi trudno to podsumować, ale na pewno mogę ocenić jego pracę. Uważam, że był świetnym dyrektorem i długo takiego nie będziemy mieli. Po duecie Salvo-Rufete, teraz po raz kolejny żegnamy się ze świetnymi fachowcami. Alemany nie jest gościem, który pozjadał wszystkie rozumy. To gracz drużynowy, wie, że aby klub działał dobrze, trzeba otoczyć się ekspertami z najwyższej półki. Takich też do Valencii ściągał i zawsze potrafił wypracować konsensus. To też świetny polityk i jeżeli kiedyś zastąpi Tebasa czy innego Rubialesa, nie będzie w tym żadnego zdziwienia. Już dawno starał się o posadę szefa ligi. Teraz jego pozycja jednak się wzmocniła. Jeżeli Barcelona go zatrudni, to zapewne będą z niego zadowoleni. Początkowo miałem co do niego wątpliwości, ale myślę, że teraz jego sceptyków znajdziemy tylko w Singapurze.

Alemany może trafić do FC Barcelony... bądź do samej LaLiga, zastępując Javiera Gómeza, dyrektora generalnego organizacji. Widzisz Mateu w tak poważnych rolach?

Jak wyżej wspomniałem, jak najbardziej. To jest facet, który potrafi rozmawiać, nie robi wielkiego szumu na siłę. Sztuka dyplomacji w jego wykonaniu stoi na wysokim poziomie. Choć odchodzi z klubu, to jego kadencje trzeba oceniać pozytywnie. Ja liczę, że tak jak wspomniałem wcześniej, zastąpi kiedyś Javiera Tebasa. Może wtedy w rozgrywkach będzie więcej normalności i mniej konfliktów na linii liga-federacja.

Co sprawia, że Granada jest obecnie jedną z największych rewelacji w Europie?

Młody trener, który potrafił zarazić entuzjazmem drużynę. Drużynę, która może nie gra pięknego futbolu, ale ma swój styl i się go trzyma. Granada jest zupełnie odmieniona, to nie ta drużyna, którą pamiętamy z poprzedniego pobytu w LaLiga. Wtedy byli najnudniejsi w lidze, teraz potrafią załadować Villarreal 4 trafienia. Wyniki to jedno, ale największym zaskoczeniem jest to, w jaki sposób je osiągają. Tu nie ma szczęścia, tu jest przemyślana strategia, dobre boiskowe decyzje... Ja najbardziej zwróciłbym uwagę na miejsca z których oddają strzały. Granada uderza z przygotowanych pozycji. Stara się grać bezpośrednio, ale jest do pewnego stopnia cierpliwa. I dotychczas to był właśnie klucz do sukcesu.

Przewidywane składy

Takiego szpitala na Mestalla nie było już dawno. Kontuzjowani są: Diakhaby, Piccini, Coquelin, Soler, Guedes, Czeryszew i Sobrino. Ogranicza to opcje Alberta Celadesa, dlatego w wyjściowym składzie nie należy oczekiwać wielu niespodzianek. Po świetnym wejściu z ławki przeciwko Lille w pierwszej jedenastce można spodziewać się Ferrana, z kolei na lewej flance pod nieobecność i Guedesa, i Czeryszewa, zobaczymy najpewniej Kangina. W kadrze meczowej Valencii znalazło się także miejsce dla Vicente Esquerdo. Próbkę jego umiejętności technicznych możecie zobaczyć tutaj.

Diego Martínez nie może z kolei skorzystać z usług Víctora Díaza i Neydera Lozano, którzy są kontuzjowani, Yana Etekiego, powołanego do reprezentacji Kamerunu na Mistrzostwa Afryki U-23 oraz Ismaila Köybasiego, który znalazł się poza składem decyzją szkoleniowca. W ataku powinniśmy zobaczyć Roberto Soldado, byłego snajpera Los Ches. Wbrew mojej pomyłce sprzed dwóch tygodni, która przez chwilę widniała na stronie i za którą przepraszam, nie jest on graczem Osasuny. ;)

Ostatni mecz z Granadą:
Trzecia wygrana z rzędu

Przypominamy o tegorocznej edycji naszego Forumowego Typera, którego nagrody w bieżącym sezonie ufunduje użytkownik naszej strony, Maciek_1985.

Kategoria: Składy | Źródło: własne