Strona główna

Atlético vs. Valencia — zapowiedź

Michał Kosim | Krystian Porębski | 19.10.2019; 13:39

Po pierwszą wygraną na Wanda Metropolitano

Po dwutygodniowej przerwie na mecze reprezentacyjne wraca LaLiga. Hit kolejki czeka nas w Madrycie, gdzie Atlético Madryt podejmie Valencię CF, która dotychczas dwukrotnie mierzyła się z Los Colchoneros na ich nowym obiekcie, w obu przypadkach nieznacznie przegrywając. Do trzech razy sztuka?

„To trudny teren. To samo można jednak powiedzieć o Stamford Bridge czy San Mamés, gdzie wygraliśmy w tym roku. Te zwycięstwa dały nam pewność siebie, by przybyć na Wanda i walczyć o trzy punkty” – zapewniał w wywiadzie przed tym spotkaniem Francis Coquelin, dodając: „Ważny jest pierwszy gol, bo to zespół, który dobrze broni i jeśli wyjdzie na prowadzenie będzie cholernie trudno wrócić do meczu”. Jeśli podopieczni Alberta Celadesa chcą wrócić z Madrytu z tarczą, muszą znaleźć sposób na Ángela Correę. Argentyńczyk przepięknym trafieniem dał Atleti zwycięstwo w pierwszym starciu obu ekip na Wanda Metropolitano z lutego 2018 roku; później, w pierwszej kolejce poprzedniego sezonu, jego gol zapewnił drużynie Cholo Simeone cenny punkt na Mestalla, a w ostatnim pojedynku obu ekip z kwietnia to właśnie jego bramka z 81. minuty ustaliła wynik spotkania, wygranego przez Atlético 3:2. Valencia dwukrotnie doprowadzała w tym starciu do remisu, jednak Correa dał o sobie znać po raz kolejny, będąc ostatnio zmorą defensywy „Nietoperzy”.

Atlético Madryt generalnie nie jest ulubionym rywalem „Nietoperzy”. Na 15 ostatnich pojedynków pomiędzy obiema ekipami tylko dwukrotnie górą była Valencia, notując przy tym pięć remisów i osiem porażek. Po raz ostatni Los Ches wygrali z dzisiejszym rywalem ponad pięć lat temu, 4 października 2014 roku, kiedy na Estadio Mestalla padł wynik 3:1 (przy 3:0 dla ekipy Nuno po zaledwie 13 minutach gry). Ostatnia wygrana na terenie Rojiblancos miała z kolei miejsce 12 lutego 2011 roku, gdy spotkanie na Vicente Calderón zakończyło się rezultatem 1:2. Bramki strzelali: tragicznie zmarły w wypadku z 1 czerwca tego roku José Antonio Reyes oraz Joaquín (dwie).

Rodrigo stracił życiową szansę?

Dziś zapewne reklamowano by ten mecz jako starcie ex-napastników obu ekip, Gameiro i Rodrigo, gdyby nie fakt, że ten drugi jest kontuzjowany, ale przede wszystkim gdyby nie to, że ostatecznie Hiszpan nie odszedł z Valencii – mimo że w sierpniu pożegnał się już nawet z kolegami z zespołu. Wszystko za sprawą... Ángela Correi, którego pozostanie w Madrycie oznaczało dla Moreno zamknięcie furtki transferu do zespołu Simeone. „Zostanie w Valencii czy nietrafienie do Atlético nie było rozczarowaniem – nie umarłem od tego ani nic z tych rzeczy. Jest mi bardzo dobrze tu, gdzie jestem i będziemy kontynuować walkę o nasze cele” – stwierdził 28-letni snajper podczas wywiadu w trakcie zgrupowania reprezentacji Hiszpanii.

Napad Atleti dosięgnął kryzys – Diego Costa i Álvaro Morata łącznie strzelili dwa gole w tym sezonie – a zarząd klubu z Madrytu ma ponownie spróbować ściągnąć nowego napastnika już w styczniu. Może nim zostać Edinson Cavani, którego kontrakt kończy się już w czerwcu 2020 roku i którego bliskie otoczenie sugeruje, że właśnie taki kierunek najprawdopodobniej obierze snajper. Urugwajczyk jest życzeniem Cholo Simeone, a jego wyprowadzkę z Paryża powinno ułatwić dołączenie do PSG przez Mauro Icardiego. Z kolei w zespole Atlético Saponjić ma trafić na wypożyczenie, a Costa ma zostać sprzedany, co stworzy miejsce w składzie dla 32-latka. Właśnie odejście Diego Costy z zespołu Los Colchoneros było warunkiem Cavaniego, by trafił on do Madrytu. Na ten moment wydaje się, że Atleti może nie wrócić już po Rodrigo Moreno, którego trafienie sprzed kilku dni zapewniło Hiszpanii awans na przyszłoroczne EURO.

Z Murthym, ale bez Alemany’ego

Z wyprawy do Singapuru wrócił już prezydent Valencii, Anil Murthy. Wraz z Peterem Limem uzgadniał on przyszłość projektu, w tym m.in. przyszłość Mateu Alemany’ego. Wielce prawdopodobne, że już wkrótce odejście dyrektora generalnego z klubu stanie się faktem. Co dalej? Valencia ma zatrudnić trzech nowych ludzi: dyrektora generalnego, dyrektora sportowego oraz dyrektora Akademii VCF. Z wielkim prawdopodobieństwem do klubu dołączy m.in. Luis Fernández. „Wiem, co się wydarzy, ale wciąż nie mogę o tym rozmawiać” – uciął rozmowę z proszącym go o wywiad dziennikarzem programu radiowego Onda Deportiva Valencia 60-latek.

Na Wanda Metropolitano zobaczymy Murthy’ego, ale już nie Alemany’ego. CEO klubu od tygodni pełni swoją rolę tylko na papierze. Nikt z zarządu nie wymagał od niego przybycia na mecz z Atleti. Ba – kierownictwo klubu oraz sam Mateu uważają, że jego obecność na tym spotkaniu mogłaby wytworzyć nieporozumienia. Niepotrzebne, bo sytuacja jest obecnie tak jasna, jak to tylko możliwe...

Z lotu Nietoperza

Na pytania odpowiedział Krystian Porębski.

Wracamy po przerwie reprezentacyjnej, przed którą Los Ches pokonali Alavés (2:1). Dwa punkty straty do czwartej pozycji – naprawdę nie wygląda to najgorzej. Jak ocenisz pierwszy miesiąc pracy Alberta Celadesa? Co już zaczyna działać, a czego wciąż brakuje?

Zacznijmy od negatywów. Totalnie rozsypała nam się defensywa. Krycie w polu karnym to jakiś skandal, zarówno przy stałych fragmentach, z czym mieliśmy już wcześniej problem, jak i w szybkich akcjach rywali. Kiedy tylko w nasze pole karne kierowane jest jakieś dośrodkowanie, istnieje bardzo duża szansa, że ktoś nawali. Czeka nas dużo pracy, aż odbudujemy siłę w tyłach. Mam nadzieję, że nowemu trenerowi się to uda. Bo jeżeli chodzi o ofensywę – to tu już coś się ruszyło. Gramy bardziej kreatywnie, z przodu jest więcej ruchu, piłkarze mają swobodę. Mam wrażenie, że sam szkoleniowiec nieco chętniej zmienia coś w składzie niż Marcelino, który wolał sztywno trzymać się pierwszej jedenastki. To jest na plus. Ogólnie nie oczekiwałem od nowego trenera zbyt wiele, byłem przekonany, że to będzie jedna wielka klapa. Więc obecnie jestem mile zaskoczony, ale czy Celades poprowadzi drużynę w odpowiednim kierunku? To się jeszcze okaże.

Anil Murthy udzielił wywiadu dla oficjalnej strony Valencii, w którym poruszył szereg zagadnień – w tym wreszcie opowiedział o powodach zwolnienia Marcelino. Kupujesz tę wersję zdarzeń?

Być może, trudno wierzyć komuś takiemu. Na pewno wiele tarć było i nie wszystko można wypuścić do mediów. Chociaż nie jest przecież wykluczone, że Marcelino postawił się w kwestii Rodrigo i domagał się transferu w zamian – to jest oczywiste i jeżeli faktycznie był taki plan, aby napastnika się pozbyć i nie brać nikogo w jego miejsce, to ktoś tu upadł na głowę. Miejmy nadzieję, że w najbliższych okienkach nikt tego robić nie będzie chciał.

Mam wrażenie, że Murthy w tym wywiadzie znacząco spuścił z tonu i próbuje wreszcie zrobić użytek ze swojej kariery w dyplomacji, choć problemy zaczynają się, gdy przychodzi mu reagować w sposób natychmiastowy, a nie skrupulatnie przygotowany, przed ekranem komputera. Powinniśmy dać mu szansę i uwierzyć w zapowiedzi o lepszej komunikacji z fanami czy chciałbyś, by opuścił klub?

Absolutnie Anil Murthy nie odzyska już zaufania, jakie sobie zbudował w momencie, kiedy w klubie był względny spokój. Nie ma takiej szansy. Kibice znienawidzili go, chyba nawet bardziej niż Lima. Przez chwilę wydawało się, że prezydent zyskuje w oczach, ale to wszystko dzięki ciężkiej pracy Alemany’ego, Longorii i Marcelino, a także innych osób w klubie. Co z tego, że nasze social media działają całkiem sympatycznie? Valencia od zawsze była klubem, który nawet w najgorszych chwilach nie zapominał o tego typu kwestiach, brał się za akcję charytatywne, itd. Aby właściciel czy prezydent był dobrze postrzegany, musi podejmować decyzje dla dobra klubu, a nie własnego interesu. I tylko to pozwoli zyskać szacunek.

Do kadry meczowej wraca Carlos Soler, który Celadesa zna doskonale jeszcze z czasów gry dla La Rojity. Myślisz, że będzie to dla niego „ten” sezon, w którym wystrzeli na miarę potencjału?

Myślę, że pomysł Celadesa będzie pasował Solerowi bardziej niż to, co musiał grać u Marcelino. Sztywne ramy nie pasują do takiego piłkarza jak Carlos. Jego pozycja na boisku jest niedookreślona, on musi być wymyślony na nowo. Zaczynał jako snajper, przesadzał z indywidualizmem, więc przestawili go na tyły. Grał długi czas nawet jako defensywny pomocnik, potem przesunął się na środek... ale nadal ma problemy z kryciem. Więc ostatecznie wylądował na skrzydle, ale na typowego skrzydłowego brakuje mu szybkości. Myślę, że nowy trener zrobi z niego użytek, ale to będzie trudna praca. Tak czy siak, w zeszłym sezonie w Lidze Mistrzów, Carlos pokazywał, że nie trzeba wielkich zmian, aby pokazywał klasę.

Atlético jest dla Valencii wzorem i wyznacznikiem kierunku, w jakim należy podążać, by zbliżyć się do Realu i Barcelony. Co Twoim zdaniem pozwoliłoby „Nietoperzom” doskoczyć do ekipy Cholo Simeone w, powiedzmy, kilkuletniej perspektywie?

Spokój. Postawienie na jeden model, jednego szkoleniowca, pozostawienie dobrego dyrektora sportowego i obszerny sekretariat, który będzie decydował o transferach, a nie bazowanie na opinii agenta. Mam nadzieję, że nie wrócimy do tych czasów, gdzie skautów nie było prawie wcale i transakcje dopinane były „na pałę”, bo papa Mendes ma takiego jednego ciekawego zawodnika... Augusto, Barbosa – wszyscy pamiętamy te niewypały, które w prezencie w CV mają teraz wpisaną Valencię.

Widzisz jakieś istotne zmiany w obecnym Atleti po odejściu Griezmanna, Godína, Filipe Luísa, Juanfrana, Rodriego czy Lucasa Hernándeza? Którzy zawodnicy są obecnie kluczowi dla gry Los Colchoneros?

Thomas Partey. To piłkarz, który rozkwitł pod wodzą Simeone. Jest bardzo uniwersalny. Rozbija ataki przeciwnika, ale potrafi włączyć się do ataku. Nie można go lekceważyć. W ofensywie Simeone walczy o przekształcenie tego zespołu z machiny do bronienia, w ekipę o ogromnej sile rażenia. Z Griezmannem zespół był uzależniony od jednego zawodnika, teraz ma się to rozkładać pomiędzy innych. Oczywistym wskazaniem jest Félix, ale w tym konkretnym spotkaniu uważałbym na duet Morata-Costa. Dwie wieże, my nie ogarniamy krycia przy dośrodkowaniach... może to się skończyć tragicznie.

Przewidywane składy

Diego Simeone nie będzie mógł liczyć na trzech kontuzjowanych graczy: Stefana Savicia, Šime Vrsaljko i Vitolo. Decyzją szkoleniowca Atleti nie zobaczymy także Ivana Šaponjicia. Bardzo możliwe, że trener Rojiblancos ponownie wystawi równocześnie trójkę Costa-Morata-João Félix.

Albert Celades nie może z kolei liczyć na Picciniego, Gayę, Guedesa i Rodrigo, a poza meczową osiemnastką znaleźli się także Mangala i Sobrino. Wracają za to Kondogbia, Soler oraz Gameiro. W środku możemy spodziewać się trio Kondogbia-Parejo-Coquelin, z kolei z przodu – Czeryszew-Gameiro-Ferran.

Ostatni mecz z Atlético:
Minimalna porażka z Atlético

Przypominamy o tegorocznej edycji naszego Forumowego Typera, którego nagrody w bieżącym sezonie ufunduje użytkownik naszej strony, Maciek_1985.

Kategoria: Składy | Źródło: własne