Strona główna

Sevilla vs. Valencia — zapowiedź

Michał Kosim | Krystian Porębski | 31.03.2019; 15:11

Kto zaatakuje czwarte miejsce?

Sobotnie porażki Getafe i Alavés nadały dzisiejszemu starciu Sevilli z Valencią dodatkowej wagi. Na 10 kolejek przed końcem ligowego sezonu obie ekipy muszą zacząć odrabiać straty do top 4, w walce o które przed sezonem dzisiejsi przeciwnicy byli stawiani w roli faworytów.

Być może nie jest to tak rozstrzygający mecz jak ten rozegrany na Estadio Ramón Sánchez Pizjuán nieco ponad rok temu, gdy Los Ches po raz pierwszy od 14 lat wygrali na terenie Los Nervionenses i po wypracowaniu 11 punktów przewagi byli już niemal pewni gry w Lidze Mistrzów, jednak na pewno nie jest mniej ważny. Kibice Valencii zapewne obawiają się, że schemat z tego sezonu się powtórzy i Los Ches nie wykorzystają potknięć rywali, jednak Sevilla ma poważne braki kadrowe i znajduje się w stanie przebudowy w najważniejszym momencie sezonu, a podopieczni Marcelino wracają z wyjątkowo udanej przerwy reprezentacyjnej będąc niepokonanymi od 15 spotkań licząc wszystkie rozgrywki. To wyrównanie najlepszej serii Marcelino w ekipie Blanquinegros z poprzedniego sezonu i dziś nikt nie myśli o przerwaniu tej serii.

Wyjątkowe spotkanie

W weekend na Estadio Mestalla odbył się mecz legend Valencii z legendami reprezentacji Hiszpanii w ramach obchodów stulecia klubu. Na boisku pojawili się m.in. Kempes, Fernando Gómez, El Piojo López, Cañizares, Carboni, Albelda czy Vicente. Ten ostatni miał ostatnio poprosić klub o zmianę pełnionej funkcji. Być może chodziło mu o powrót na boisko zamiast posady w sekretariacie technicznym – już w trakcie meczu zapracował na kontrakt w oczach wielu kibiców „Nietoperzy”. Albelda w jednej z akcji biegł z kolei w stronę rywala z takim zapałem – zaliczając na koniec świetną interwencję – jakby grał o wszystkie trofea wniesione na murawę przed pierwszym gwizdkiem. Zatęskniło się za nimi, przyznacie.

Szacunek dla VCF Media za ten materiał podsumowujący wyjątkowy dzień.

Z lotu Nietoperza

Na pytania odpowiedział Krystian Porębski.

Remis przed przerwą reprezentacyjną z Getafe. Gdyby udało się wygrać, dziś walczylibyśmy o powrót na czwarte miejsce. Ciężko uwierzyć, biorąc pod uwagę przebieg tego sezonu...

Początek był bardzo trudny. Do tej pory w zasadzie nie gramy nic fantastycznego, ale Marcelino sprawił, że jakoś to wszystko funkcjonuje. Liga w tym sezonie jest znacznie bardziej wyrównana i tyle naszego szczęścia, że kilku rywali jest w znacznie gorszej dyspozycji, niż byśmy się tego spodziewali – podobnie jak z nami.

Śledziłeś poczynania graczy Valencii podczas przerwy reprezentacyjnej? Jak wytłumaczysz diametralną różnicę między grą w klubie a grą w reprezentacji Czeryszewa oraz Solera?

Oczywiście nie wszystkich, ale widziałem występy naszych. Zapewne chodzi między innymi o role na boisku, rywali z jakim przyszło się im mierzyć, partnerów na boisku. Carlos zresztą bardzo fajnie spisywał się w Lidze Mistrzów, czego o LaLiga nie mogliśmy powiedzieć. W jego przypadku to jeszcze brak doświadczenia na najwyższym poziomie. Ustabilizowanie formy w przypadku młodego zawodnika to nie jest łatwa sprawa. Mówiłem już kiedyś o tym – u Gayi się udało to uzyskać, myślę, że u Solera będzie podobnie. Czeryszew? To chyba najważniejszy zawodnik Rosjan w ataku, w zespole Valencii jest którymś z kolei. Gra często, ale nie widzę go jako członka idealnej i podstawowej jedenastki VCF na kolejne lata.

Zespoły Getafe i Alavés przegrały we wczorajszych meczach i zagrały jedne ze swoich najgorszych spotkań w tym sezonie. Twoim zdaniem ich kadra okaże się wystarczająca do utrzymania tempa Valencii, Sevilli, Betisu czy Athletiku aż do końca sezonu?

Myślę, że Alavés jednak wypadnie poza strefę pucharową, w ich wypadku widać sporą różnicę w jakości gry i skuteczności pomiędzy początkiem sezonu i obecnie. Natomiast po Getafe bym się tego nie spodziewał. Bordalas zbudował mocną ekipę, na solidnych fundamentach. Nie sądzę, aby ustępowali Sevilli, Betisowi czy bardzo chwiejnemu Athletikowi. Mam nadzieję, że uda nam się ich dogonić, ale to będzie trudne zadanie.

Zaczynają pojawiać się kolejne plotki transferowe: Pedro Porro, Remo Freuler, Nicolás Otamendi... Jak odniesiesz się do zainteresowania tymi nazwiskami? W przypadku ostatniego zapytam: czy fani byliby w stanie wybaczyć mu okoliczności odejścia z VCF?

Porro to dobry piłkarz i świetnie rokuje na przyszłość. Taki transfer wpisuje się w naszą politykę transferową. Remo Freulera bardzo cenię, to solidny zawodnik, ale nie widzę go w składzie Valencii. Bliżej mu do Kondogbii niż do Parejo w stylu gry. Nie wiem, czy byłby w stanie poprowadzić grę zespołu. Jeżeli miałby być to transfer za podatnego na kontuzje Coquelina to jeszcze rozumiem, ale osobiście w tej roli wolałbym zobaczyć duet Maksimović-Racić.

Otamendi to osobna kwestia. Nie ulega wątpliwości, że jakościowo dałby zespołowi bardzo dużo. Raz, że to kapitalny defensor, jak dla mnie najlepszy jaki w ostatnich latach grał na Mestalla. Garay i Gabriel to świetny duet, Diakhaby dobrze rokuje na przyszłość, Roncaglia raczej robi swoje... Ale kiedy Ezequiel jest kontuzjowany, jest nieco trudniej. A niestety jest podatny na kontuzję. Dlatego jeżeli byłaby taka opcja, nie zastanawiałbym się nad transferem Nico. Kibice musieliby mu wybaczyć w takiej sytuacji. Dobrze na nim zarobiliśmy, z perspektywy czasu trzeba ocenić, że nie spalił za sobą mostu. Prędzej wyobrażam sobie jego powrót niż np. Paco.

Niedawne wywiady z Amadeo Salvo i Anilem Murthym rozpoczęły dyskusję fanów i mediów na temat tego, czy istnieje możliwość pozostania na obecnym stadionie i modernizacji go zamiast przenosin na Nuevo. Jak oceniasz ten pomysł i szanse na spełnienie się takiego scenariusza?

To tak jak z modernizacją San Siro, bardziej chyba chodzi o sentyment. Prędzej czy później trzeba się przenieść na nowy obiekt. Mestalla to legenda, ale na ile wydłużyłaby termin przydatności kolejna renowacja? 10, a może 20 lat? Jestem absolutnie przeciwko takiemu rozwiązaniu, Mestalla to jeden z najstarszych obiektów w Hiszpanii. Nadal jeden z najbardziej reprezentatywnych, ale podejmując takie decyzje, trzeba myśleć przyszłościowo.

Przechodzimy do dzisiejszego meczu. Prawa obrona. Postawiłbyś na Wassa czy Roncaglię?

Na każdego, tylko nie Daniela Wassa. Jeżeli Duńczyk ma grać, to nie na obronie. Wobec tego jeżeli jedyną opcją jest Facundo, to wybrałbym Argentyńczyka.

W zespole Sevilli zabraknie Sarabii oraz obu bramkarzy. Oczekujesz zdecydowanej walki o trzy punkty czy remis na Pizjuán bierzesz w ciemno, obawiając się, że Los Nervionenses w razie zwycięstwa znów uciekną na sześć punktów?

W meczach z Sevillą zawsze musimy walczyć o wygraną. Remisów nam pod dostatkiem, kolejny punkcik w sytuacji w tabeli tak wiele nie zmieni. Oczywiście na koniec sezonu może okazać się kluczowy, ale teraz gonimy. Sevilla nie jest w najlepszej formie, jest do pokonania. Trzeba podjąć walkę i po prostu zdobyć trzy punkty.

Porządki na Pizjuán

Drużyna z Andaluzji ma za sobą ciężkie tygodnie. W ich przypadku też mowa o powrocie legend w ostatni czasie: Pablo Machín został zwolniony po porażce ze Slavią Praga w Lidze Europy i serii złych wyników, a jego miejsce zajął Joaquín Caparrós, który uhonorował swój 500. mecz w Primera División zwycięstwem z Espanyolem (0:1) w ostatniej kolejce. Został też trenerem, który poprowadził Sevillę w największej ilości spotkań Primera (157). Dziś może z kolei wyrónać rekord zwycięstw Helenio Herrery w najwyższej hiszpańskiej klasie rozgrywkowej, który ma ich na koncie 64.

AS Roma wypożyczyła Valencii na weekend Claudio Ranieriego, który poprowadził zespół w meczu legend. Sevilla zaś ściągnęła na stałe z Rzymu Monchiego, który nie odnalazł się we Włoszech tak dobrze, jak w roli dyrektora sportowego zespołu Los Nervionenses i wrócił na stare śmieci, by pomóc ratować sezon Sevilli. Ludzi tak świetnie znających klub nigdy za wiele, gdy trzeba z miejsca zapewnić stabilizację.

Przed nami hit kolejki.

Składy

Kategoria: Składy | Źródło: własne