Strona główna

Valencia vs. Sevilla — zapowiedź

Michał Kosim | Krystian Porębski | 08.12.2018; 14:36

Wszystko albo nic

W Valencii wszyscy – od piłkarzy i trenera po Anila Murthy’ego czy Mateu Alemany’ego – wiedzą: mecz z Sevillą może albo przywrócić Los Ches do walki o lokatę premiowaną grą w Lidze Mistrzów, albo niemal pogrzebać wiarę w powtórzenie sukcesu z zeszłego sezonu i zakończenie sezonu w top 4. Z racji na ciężar gatunkowy śmiem twierdzić, że to jedno z najważniejszych dotychczasowych spotkań całej LaLiga.

„Sevilla jest zespołem, który przypomina nasz początek zeszłego sezonu” – zauważył Marcelino. To słuszne zestawienie: podopieczni Pablo Machína znajdują się na pozycji wicelidera ligi hiszpańskiej, podobnie jak Valencia na tym samym etapie rozgrywek 2017/2018. Podobieństw jest jednak więcej: nowy trener przejmujący zespół latem, zmiana formacji i szybkie dostosowanie się do niej, imponująca skuteczność pod bramką rywala, pewna gra w destrukcji czy wreszcie: bycie rewelacją pierwszej rundy.

Jest też jeden bardzo istotny czynnik – wielu piłkarzy Sevilli także „wystrzeliło” w tym samym czasie. Z życiową formą Guedesa czy Zazy w trakcie zeszłej jesieni rok później skutecznie konkurują ich andaluzyjskie odpowiedniki: Pablo Sarabia i André Silva. Pierwszy z nich ma już na koncie sześć asyst, zaledwie jedną mniej niż liderujący Messi. André to z kolei przypadek podobny do Simo: zawodnika, którego kariera sportowa znajdowała się przed transferem w trudnym położeniu i który swoją bramkostrzelnością w Primera División zaskoczył wszystkich. Portugalczyk był zresztą łączony z Blanquinegros latem, jednak wtedy ostatecznie postawiono na Michy’ego Batshuayia i nikt nie powinien mieć wątpliwości, że na ten moment był to błąd. Silva ostatecznie trafił do Sevilli, a Batshuayi – będący o krok od transferu do stolicy Andaluzji – przekonany udziałem w Champions League wybrał Valencię, co dla Los Nervionenses było dużym ciosem.

Pepe Castro, prezydent klubu, stwierdził wtedy, że Belg przechodzi na Estadio Mestalla, by zagrać cztery mecze w Lidze Mistrzów, kiedy mógł wybrać 30 w Lidze Europy z Sevillą. Pomylił się i w liczeniu spotkań w obu rozgrywkach... i w tym, że Valencia nie zagra w Lidze Europy wiosną, co dla nikogo w ekipie „Nietoperzy” nie jest jednak powodem do szczególnej radości.

Sezon wciąż jest jednak do uratowania. Aby tego dokonać, Los Ches muszą zacząć mozolnie odrabiać straty. Dziś mecz z gatunku tych o sześć punktów: zniwelowanie straty do siedmiu oczek byłoby mocnym sygnałem do walki i być może momentem zwrotnym w tym sezonie, z kolei 13-punktowa strata po 15 kolejkach będzie już przepaścią, mimo że do rozegrania wciąż pozostaną 23 serie gier. Czy drużynę stać na podniesienie się po porażkach z Juventusem i Realem oraz wreszcie wygrać z wysoko notowanym przeciwnikiem?

Z lotu Nietoperza

Na pytania odpowiedział Krystian Porębski.

Udało Ci się już wymazać z głowy obraz rewanżowego starcia w Pucharze Króla z Ebro? Aż chce się zapytać: co zawiodło tym razem?

Szczerze to o takim spotkaniu bardzo łatwo zapomnieć. Naprawdę niewiele się działo. Przyznam, że nie oglądałem go zbyt bacznie. Jedyna pociecha z tego spotkania, to postawa młodszych zawodników, którzy zaprezentowali się przyzwoicie. Inni jakby uznali, że nie trzeba się za bardzo wysilać.

Alemany stwierdził podczas walnego zgromadzenia akcjonariuszy, że Valencia „żyje ponad stan”, by podnieść poziom sportowy; Murthy dodał z kolei, że latem niezbędna będzie sprzedaż piłkarzy. Na ten moment mowa o 42 mln €, ale ta kwota może wzrosnąć w przypadku braku gry w europejskich pucharach w przyszłym sezonie. Których zawodników oddałbyś z najmniejszym żalem?

Na pewno Batshuayia czy Murillo. Natomiast jeśli naprawdę będziemy musieli redukować koszty, obawiam się, że będziemy musieli pozbyć się kogoś z kluczowych zawodników. Mam tylko nadzieję, że nie padnie na Minę czy Gayę, bo w mojej opinii na ten moment to nasi najbardziej wartościowi zawodnicy.

Czy jeśli Valencia przegra u siebie z podopiecznymi Pablo Machína dalej będziesz może nie tyle wierzył – bo nasza wiara bywa bezgraniczna – co realnie liczył na zakończenie sezonu w pierwszej czwórce?

Będzie o to tak czy siak trudno. To da dużą przewagę ekipie z Andaluzji. Ale na pewno nie będzie to powód do paniki i nerwowych działań. Sezon jest długi, jeszcze wiele przed nami. Wierzę jednak, że z Sevillą zobaczymy to, czego nie widzieliśmy z Realem: motywację na dużego rywala.

Guedes i Rodrigo nie są w stu procentach gotowi do gry, jednak najprawdopodobniej wybiegną w podstawowej jedenastce na Sevillę. Co o tym sądzisz? Ktoś powinien ich zastąpić i jest to nieco nieodpowiedzialne czy waga spotkania wytłumaczyłaby decyzję Marcelino?

Wolałbym, aby jednak wyleczyli kontuzje. Jedno spotkanie z Sevillą niczego nie zmieni. Nawet jeśli miałoby to nas kosztować porażkę z rywalem, za którym niekoniecznie przepadamy. Guedes i Rodrigo będą potrzebni przez cały sezon, nie warto ryzykować poważną kontuzją; zwłaszcza, że u Portugalczyka niestety istnieje takie ryzyko. Pytanie o to kto powinien ich zastąpić jest bardzo trudne – ja postawiłbym na młodych.

Trener Los Nervionenses stwierdził na przedmeczowej konferencji: „logika podpowiada, że nie będziemy stale wygrywać tak wielu spotkań”. Liczysz na to, że Sevillistas „spuchną” prędzej czy później czy Twoim zdaniem wyglądają na ekipę, która utrzyma wysokie tempo do końca sezonu?

Na pewno będą mieli gorszy moment. Dla nas najgorszą wiadomością jest to, że mają jednego z najlepszych hiszpańskich trenerów. Pablo Machín to świetny taktyk; gość, który naprawdę fascynuje się futbolem, ma swój pomysł na grę i sukcesywnie go wdraża. Podziwiam go, to jeden z moich ulubionych szkoleniowców, nawet mimo klubu jaki wybrał w tym sezonie... Po wielu złych wyborach w Andaluzji, teraz Sevilla ma wreszcie trenera, który może zapewnić stabilizację. Od Emery’ego, przez Berizzo, do Montelli po prostu kogoś takiego na Sánchez Pizjuán nie było. W pucharach może jakoś im się wiodło, ale w lidze to była totalna sinusoida. Machín udowodnił swoją wartość w Gironie, a teraz tylko to potwierdza. Dlatego sądzę, że jeśli chcemy stanąć w lidze w szranki z Sevillą, to po nowym roku nie będzie już miejsca na wpadki.

Uważasz, że zatrzymanie Sarabii będzie kluczowe w zatrzymaniu całej Sevilli?

Sarabia jest bardzo ważny, ale tam jest więcej ważnych postaci. Dla przykładu zupełnie inną rolę pełni Éver Banega, który przeżywa chyba najlepszy okres w całej karierze. Dlatego trzeba potraktować rywala całościowo, a nie tylko przez pryzmat jednej gwiazdy.

Jakiej gry spodziewasz się po Sevilli i w jaki sposób zagrać, by zgarnąć dziś trzy punkty?

Utrzymanie piłki, zmiana tempa rozegrania, szybkie ataki. Machin jest świetnym taktykiem. Sevilla miewa problemy ze skutecznością i... musimy na to liczyć. Na naszą defensywę i na kontry. To na pewno będzie bardzo trudny mecz, ale nie jest to ekipa nie do naruszenia. Mamy szansę.

Gość specjalny

Na trybunach Estadio Mestalla zasiądzie dziś znajdujący się już w Walencji Peter Lim. Właściciel klubu nie tylko obejrzy spotkanie z Sevillą, ale przede wszystkim omówi z zarządem po spotkaniu najważniejsze kwestie, z których wiele poruszonych było na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy: sytuacja sportowa i finansowa klubu, nowy stadion, kara z Unii Europejskiej, Porxinos...

Kibice Los Ches mają prawo czuć się zaniepokojeni, bowiem gdy Lim zjawia się na meczach swojego klubu to Valencia zazwyczaj albo gra nieprzekonująco, albo gubi punkty. To poniekąd dodatkowa presja ciążąca na zespole, ale najwyższa pora wreszcie jej sprostać, bo zniecierpliwieni miejscowi kibice – co mają w zwyczaju – już zaczynają szukać kozłów ofiarnych. Dani Parejo, kapitan zespołu, został dla przykładu wygwizdany, gdy wchodził na murawę Mestalla w ostatnim meczu z Ebro, mimo że żaden obiektywny kibic nie stwierdzi, że odstaje on poziomem gry od swoich kolegów. Dla mnie to wręcz niepojęte, bo w mojej skromnej ocenie był jednym z najlepszych graczy VCF w poprzedzającym rewanż w Pucharze Króla starciu z Realem. Sympatie i antypatie na nowo się budzą i sprawiają, że niektórzy są pod ostrzałem krytyki, a słaba forma pozostałych oceniana jest kolektywnie – nie indywidualnie.

Dlatego Los Ches powinni przypomnieć sobie swoją najlepszą (lub chociaż akceptowalną) wersję. Sevilla nie brzmi znajomo?


Przewidywane składy

Oto składy, które rozpoczną dzisiejszy hit zdaniem Superdeporte oraz El Desmarque.

Ostatni mecz z Sevillą:
Sánchez Pizjuán zdobyte!

Przypominamy o tegorocznej edycji naszego Forumowego Typera, którego nagrody w bieżącym sezonie ufunduje użytkownik naszej strony, Maciek_1985.

Kategoria: Składy | Źródło: własne