Strona główna

Podsumowanie miesięcznej pracy Carboniego

Matej | 23.06.2006; 21:25
W niedzielę minął dokładny miesiąc od oficjalnego powołania Amadeo Carboniego na stanowisko dyrektora sportowego. W ciągu owych trzydziestu dni Włoch wykonał jedną spektakularną misję - sprowadził na Mestalla Feranando Morientesa. Poza tym oficjalnie potwierdził zainteresowanie kilkoma zawodnikami i dementował plotki. Jego praca jest na pewno efektowna, ale jak na razie efektowność nie idzie w parze z efektywnością. Czy Amadeo zasłużył na wypłatę po pierwszym miesiącu pracy? Czy Włoch może uważać pierwszy miesiąc swojej pracy za udany? Odpowiedź spróbujemy znaleść poniżej.

18 maja bieżącego roku Carboni przyjął posadę dyrektora technicznego klubu. Pracę rozpoczął spektakularnie, bo na Mestalla na inaugurację jego rządów zawitał Fernando Morientes. Nieco później umowę z Valencią przedłużył Quique Sanchez Flores. Wydawało się, że Włoch złapał wiatr w żagle i konsekwentnie podejmował będzie istotne dla klubu decyzje. Głównie chodziło o te personalne, czyli prościej mówiąc: kogo się pozbyć, a kim wzmocnić. Valencia w tej kwestii przypomina stajnię Augiasza, w której ktoś musi posprzątać. Ale czy nasz dyrektor sportowy będzie miał tyle sił i co ważne-pomysłu, ile mityczny Herakles?

Problemów jest bez liku. Nie wiadomo co zrobić z: Fiore, Corradim i Di Vaio. To samo dotyczy przyszłości: Mory, Misty, Rufete oraz Marcheny. Carboni w kwestii rozwiązania problemu, jakim są powyżej wymienieni kopacze, nie zrobił nic decydującego. Co prawda przedłużono kontrakty: Silvie i Gavilanowi, ale najtwardszy orzech do zgryzienia nie został jeszcze tknięty. Mowa o sprawie Pablo Aimara. Carboni oficjalnie mówi, że ostateczna decyzja o pozostaniu na Mestalla zalezy od samego zawodnika, lecz nie robi nic, by przekonać 'Pablito' do niezmieniania barw klubowych. Problem z Aimarem w roli głównej to największe wyzywanie dla Włocha i jednocześnie ogromna odpowiedzialność. Śmiem twierdzić, że Amadeo podejmuje jedną z najważniejszych decyzji w historii klubu. I im dłużej ta sprawa ciągnie się, tym mocniej obnażane są wady nowicujsza na stanowisku dyrektora sportowego.

Podobno zdolności perswazyjne Carboniego wystarczą, by klubu nie opuścił jego rodak - Moretti. W takim układzie rodzi się nowy kłopot - Jose Enrique. A pamiętać należy, że w olbliczu ewentualnego odejścia Pablo Aimara, Amadeo szukać musi kogoś na pozycję mediapunta, nie wspominając już o prawoskrzydłowym. Nic więc dziwnego, że Carboni wyjechał do Włoch i Niemiec, by szukać wzmocnień. Osobiście mam pewne obawy co do kierunku polityki transferowej dyrektora sportowego. Już raz Valencia obrała apeniński kurs wzmocnieniowy. Jego efekty klub odczuwa po dzień dzisiejszy.

Kategoria: | Źródło: własne